Portret naszej rodziny jest jeszcze nie skończony, zepsułam tłem. Lizak, który Patusia trzyma na portrecie, jakoś tak widzi mi się w srebrze, więc muszę się wyposażyć w szlagaluminium. Na tło, dobrałam zbyt intensywny kolor i muszę je przemalować, a że zapewne będę musiała do tego dorosnąć, trochę to potrwa...W pryzmacie również schrzaniłam tło i trzeba je wyciszyć.
A sam temat, proszę nie doszukiwać się znaczeń w minach, wielkościach postaci, braku oczu, kolorach, sposobie wykadrowania postaci...bo wyszła by rodzina na wskroś patologiczna:D, zrobiłam karykaturę treści, uważam że zabawna i obdarowany też się zgodził (oczywiście po małym tłumaczeniu):) pobawiłam się trochę stylistyką ala Modigliani+Bacon, i jeśli kogoś uraziłam trudno. A pomysł zaczęłam od zabawy ze zdjęciem... ot co robię zamiast szlifować cada :p
Rozmiar obu malowidełek 50/70 cm na kartonie, akryl
Na końcu prawdziwy portret:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz