Pogoda w kratkę, nawet żółta maciorka nie rozświetli mi deszczowego dnia. Dlatego Kicior szuka sobie rozrywki. W pokoju dziennym jako, że dzieci notorycznie mażą mi po ścianie postanowiłam pomalować farbą magnetyczną, a dzieciom dałam kartki by robiły swoje obrazy, które tam zawisną mocowane na magnesy. Odpowiednio zmotywowane wzięły się do dzieła;) Ścianę koloru czarnego miałam jeden dzień, malowałam 4 razy by magnesy odpowiednio się przyciągały, kiedy wyschła bez większego problemu pomalowałam ją farbą lateksową bez gruntowania. Kolor szary oczywiście uzyskany jak zwykle: biały + pigment. jako że zostało mi dużo farby pomalowałam przedpokój , zrobiłam chmurki w pokoju dzieci, którym też nie odpuściła córka, nad swoim łóżkiem naciapała i namaziała i żeby jednak to jej dzieło było ciut estetyczniejsze:/ ja naciapałam po jej twórczym działaniu i przykleiłam koty wycięte z tapety, którą kupiłam kiedyś na wyprzedaży za 5 zł jako papier do pakowania prezentów. Szymona chmurka stała się blokowiskiem, synek poprosił też o auto. Farby nie ubywało więc wzięłam się za ciemnoszarą ścianę, która łączy przedpokój z kuchnią. Żeby nie malować całej ściany zrobiłam tylko taką pomarańczową pierdółkę.
Dodatkowo jako że nie mogę przestać myśleć o kolorach miedziano rudo rdzawych, wyposażyłam pokój dzienny w olbrzymią narzutę koloru właśnie rudego, najlepszą terapią odwykową dla mnie jest "przesyt". I jeszcze powstał nowy obraz Patrycji to ten co stoi na rudym kocu(narzucie), fajny, nieprawdaż?;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz