1.kobieta w ruchu, a ruch zniekształca pełną formę ciała (czyli nie dosłowna destrukcja;))
2.i żeby nie było zrobiłam dosłowną destrukcję konstrukcji, jak to ja ze skłonnościami do fantazjowania, dom (ten który sobie wymyśliłam, że kiedyś go zbuduję wbudowany we wzgórze) zalałam wodą i jeszcze przypuściłam atak zmutowanej jatrophy multifidii ;D
najbardziej udało mi się tam krzesło, eh i gdzie ta moja "męska kreska", tak mi powiedziała jakieś 15 lat temu pani Teresa Sobucka, a dzieciak w tym wieku przyjął to jako największy komplement w życiu, choć pewnie nie do końca wiedziałam o co chodziło i teraz szczerze bez jakiś szowinistycznych zapędów, ale podszyta widmem owej dumy szukam tej kreski u siebie, ale znaleźć nie mogę. Znajduję za to rozjechaną narożnikową perspektywę:)
a tu przemycone zdjęcie tej kompozycji z zajęć:
I jeszcze wariacje na temat domku ale już dla siebie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz